niedziela, 27 lutego 2011

SNAKE OF JUNE (Rokugatsu no hebi, Japonia, 2002)


O co chodzi?

Rinko i Shigehiko są małżeństwem. Ona pracuje w telefonicznej poradni zdrowia psychicznego, on zaś jest typowym salarymanem. Ich związek przeżywa kryzysy: choć mieszkają pod jednym dachem, żyją obok siebie.  Shigehiko jest pochłonięty własną pracą i obsesją na punkcie czystości. Zamknięty w sobie nie potrafi okazywać uczuć ani żonie ani umierającej w szpitalu matce. Rinko stara się być przykładną żoną, lecz w rzeczywistości dusi się w swym nudnym, pozbawionym miłości małżeństwie. Gdy jest sama masturbuje się, dając upust swej tłamszonej seksualności. Nie potrafi jednak zdobyć się na odwagę i dokonać w swym monotonnym, smutnym życiu znaczącej zmiany. Jednak zmiana, także w życiu jej męża, następuje. Jeden z rozmówców Rinko, umierający na raka fotograf Iguchi, fotografuje kobietę w intymnej sytuacji i zaczyna ją szantażować opublikowaniem zdjęć. Bezradna Rinko godzi się na perwersyjną grę, którą narzuca fotograf.

Młotem w głowę

Shinya Tsukamoto w jednym z wywiadów powiedział: „W Japonii nie było wojny od ponad 50 lat, co oczywiście jest rzeczą dobrą. Lecz ludzie zdążyli się przyzwyczaić do życia w pokoju i pogrążyli się w półśnie. Zadaniem moich filmów jest ich obudzić. Uderzyć ich w głowę metalowym młotem (…)”. I trzeba przyznać, że nie były to słowa rzucone na wiatr. Już (prawie) pełnometrażowy debiut, „Tetsuo: The Iron Man” (1989) bez skrupułów tłukł percepcyjne przyzwyczajenia widza agresywną, pełną wściekłości i gniewu formą i szokował śmiałą erotyką i cyberpunkowymi motywami. W tym filmie po raz pierwszy pojawił się także temat przewodnim twórczości Tsukamoto: destrukcyjny związek współczesnego człowieka z miastem-molochem. Po raz pierwszy pojawił się również fabularny motyw, obecny we wszystkich najważniejszych filmach Japończyka: życie w mieście jako rodzaj letargu, z którego bohater zostaje obudzony na skutek – jak w „Tetsuo…”  - nie zrozumiałej mutacji w metalowe monstrum, albo na skutek działań intruza, ingerującego w życie bohatera, wypełnionego codzienną, zabójczą dla ciała i duszy rutyną. „Przebudzenie” wiąże się zazwyczaj z destrukcją, bólem i poniżeniem, ale okazują się one niezbędne, by wyrwać się z półsnu, w którym pogrążeni są mieszkańcy wielkich miast, zatracający poczucie własnego ciała i własnej duszy. Przebudzenie przez pot, łzy i ból staje się udziałem bohatera „Tokyo Fist” (1995), który aby na powrót doświadczyć własnej cielesności, zarzuca jałową wegetację salarymana i poddaje się morderczemu treningowi, by zostać bokserem. W „Bullet Ballet” (1998) bohater odzyskuje poczucie własnego ciała dopiero przyłączając się do młodzieżowego gangu i zaznając przemocy. W „Snake of June”  z kolei psychiczne i fizyczne tortury, którym poddaje bohaterów fotograf-demiurg, stają się receptą na życie w zgodzie z własnymi pragnieniami i naturą.

czwartek, 24 lutego 2011

INCOHERENCE (Korea Płd, 1994)

kadr z filmu, nowela "Cockroach" 

O co chodzi?

Fabuła tego krótkometrażowego, trwającego ok. 30 minut, filmu składa się z trzech osobnych historii, które łączą się w epilogu w zaskakującą, ironiczną puentę. Pierwsza nowelka pt. „Cockroach” („Karaluch”) opowiada o profesorze uniwersytetu i erotomanie. Podczas jednego z wykładów wysyła studentkę do swego gabinetu, by przyniosła pozostawione tam fotokopie. W pewnym  momencie profesora przypomina sobie, że na biurku zostawił egzemplarz „Penthouse`a”. Bohaterem drugiej historyjki , „Up The Alleys”  („W górę alejkami”) jest wydawca poczytnego dziennika, który uprawia jogging i podstępnie prowokuje sprzeczkę miedzy roznosicielem gazet a właścicielką pewnej posesji. Upokorzony roznosiciel prasy ściga wąskimi uliczkami wydawcę. Trzecia nowelka „The Night of Pain” („Bolesna noc”) opowiada o prokuratorze, który wraca do domu ze spotkania suto zakrapianego alkoholem. Pijany zasypia w autobusie i mija swój przystanek. Ale to nie jego jedyne zmartwienie…Czuję, że musi udać się do toalety, ale w pobliżu wszystkie są pozamykane. W końcu kuca pod ścianą prywatnej posesji i zostaje przyłapany przez stróża.

Koreański król Midas

Koreański „król Midas” nazywa się Bong Joon-ho i jest reżyserem filmowym. Przypomnijmy, że mityczny król i władca Frygi zasłynął z tego, że w zamian za uratowanie jednego z uczestników orszaku Dionizosa, zażyczył sobie aby wszystko czego się dotknął, zamieniało się  w złoto. Bong, natomiast czego się nie dotknie, zamienia w artystyczny i komercyjny sukces. Jego kariera w koreańskim kinie jest prawdziwym fenomen, ponieważ chyba żaden z tamtejszych filmowców w takim tempie i w tak błyskotliwy sposób nie awansował do absolutnej czołówki koreańskich reżyserów. Począwszy od 2000 r., gdy zadebiutował pełnometrażowym „Barking Dogs Never Bite”  a skończywszy na pochodzącym z 2009 r. „Mother” Bong i jego filmy cały czas są na topie. Jego renomę ugruntowały przede wszystkim dwa tytuły: „Memories of Murder” (2003) – niezwykła opowieść o seryjnym mordercy oraz „The Host” (2007) – oryginalny monster movie, film akcji, komedia i dramat obyczajowy w jednym. Film ten dzierży miano rekordzisty, jeśli chodzi o ilość sprzedanych biletów -  ok. 13 mln! Dowodem uznania dla Bonga stało się zaproszenie go na członka tegorocznego jury festiwalu w Sundance.

sobota, 19 lutego 2011

EXECUTIVE KOALA (Koara kachô, Japonia, 2005)


O co chodzi?

Keeichi Tamura jest kierownikiem działu w firmie Rabource Pickling Co. zajmującej się dystrybucją kiszonych przetworów. Jest on nieśmiałym, sympatycznym mężczyzną i niezwykle oddanym pracownikiem. Wypełnione pracą życie Tamury ulega zmianie, gdy pewnego dnia zjawia się w jego biurze para detektywów informując, że dziewczyna, z którą się spotykał, Yoko, została zamordowana. Tamura jest wstrząśnięty, ponieważ był ostatnią osobą, którą widział ofiarę. Co więcej okazuje się, że trzy lata temu w tajemniczych okolicznościach zniknęła żona Tamury, Yukari. Jeden ze stróżów prawa, detektyw Ono przekonany jest, że mężczyzna zamordował małżonkę oraz Yoko. Tymczasem bohater zostaje oddelegowany do podjęcia ważnego biznesmena z Korei Płd, od którego niespodziewanie dowiaduje się, że był on niegdyś zakochany w Yukari. Okazuje się, że dziewczyna skarżyła się na brutalność mężczyzny i pragnęła się wyrwać z rąk brutala. Tamura nie może uwierzyć w te rewelacje, ponieważ zapamiętał, że jego żona była w nim zakochana a on w niej. Ale z  pamięcią Tamury coś jest nie tak. Może faktycznie jest mordercą? A może ktoś nim manipuluje. Tymczasem zaczynają ginąć osoby z najbliższego otoczenia bohatera. Acha i jest coś jeszcze…Tamura jest mężczyzną z pluszową głową misia koali.

Kim jest ten pan?

Kiedy miał pięć lat obejrzał swój pierwszy film w życiu – „Frankenstein's Monsters: Sanda vs. Gaira” o potworach, które pożerały ludzi. Wyświetlano wówczas jeszcze disnejowskich „101 Dalmatyńczyków”, ale to film o gumowych monstrach wywarł na nim tak wielkie wrażenie, że w przyszłości chciał opowiadać podobne historie. W czasie studiów na Uniwersytecie Meiji nakręcił na taśmie 8 mm swój pierwszy film o kawałku tofu, który wpada do rzeki i rozrasta się do rozmiarów Godzilli. Twórcę Godzilli, Ishirô Honde uważa zresztą za jednego z trzech swoich „mistrzów”. Duży wpływ wywarli na niego również Akio Jissoji („Ultraman”) oraz Kengo Furusawa („Crazy Cats”). Kiedy zaczął realizować pełnometrażowe filmy bohaterami uczynił postacie zwierząt lub o zwierzęcych głowach, których grali przebrani aktorzy. Bohaterem „The Wrestler Calamari” jest ośmiornica-wrestler, w „Executive Koala” - koala-salaryman,  a w „Pussy Soup” – kocia rodzina. Jego bohaterowie zachowują się jak zwyczajni ludzie – chodzą do pracy, robią zakupy, a nawet kochają się (z  ludzkimi partnerami). Mają też swoje mniej lub bardziej mroczne tajemnice. Za motto całej jego twórczości mogą posłużyć słowa, które wypowiedział w jednym z wywiadów: „Staram się zmienić pospolite myślenie o filmowaniu.”

piątek, 11 lutego 2011

„STRACH MA SKOŚNE OCZY. AZJATYCKIE KINO GROZY” – SZCZEGÓŁY UJAWNIONE!


Dla tych wszystkich, którzy jeszcze wahają się nad wydaniem pieniędzy i zakupem książki „Strach ma skośne oczy. Azjatyckie kino grozy”, mam podpowiedź. Odkrywam rąbka tajemnicy i ujawniam szczegóły treści książki. Oczywiście, nie wszystkie, lecz takie, które mam nadzieję, pozwolą podjąć słuszną decyzję, czyli zakupienie książki.

Oto lista filmów, którym poświęcam osobne, obszerne analizy:

JAPONIA:
The Ghost of Yotsuya
The Devil-Woman (Onibaba)
Kwaidan
House (Hausu)
Guinea Pig (seria)
The Evil Dead Trap
Tetsuo: The Iron Man
All Night Long
Naked Blood
The Ring-Krąg
Audition
Battle Royale
Voretx (Uzumaki)
Ichi The Killer
Pulse (Kairo)
Dark Water  
Sucide Club
Ju-on The Grudge
One Missed Call
Three…extremes

KOREA PŁD
Tell Me Something
Phone
Acacia
A Tale Two Sisters
Save The Green Planet
Spider Forest
The Red Shoes 
The Host
Epitaph
Hansel & Gretel

HONGKONG:
A Chinese Ghost Story
Men Behind The Sun
The Untold Story
Red to Kill
Horror Hotline…The Big Head Monsters
The Eye

TAJLANDIA:
Nang Nak
The Shutter
Sars Wars
13 Beloved
Re-Cycle

CHINY:
Suffocation

TAJWAN:
Double Visions

WIETNAM:
Spirits

KOREA PłN
Bulgasari

Poza tą listą filmów w książce omawiam jeszcze ok trzystu pięćdziesięciu filmów, lecz nie poświęcam im osobnych, obszernych analiz.
Jeśli zatem chcecie dowiedzieć się czego doszukałem się filmach, które zaprezentowałem powyżej oraz jakie jeszcze tytuły omawiam, nie ma rady – trzeba wejść w posiadanie książki „Strach ma skośne oczy. Azjatyckie kino grozy”.
Wciąż możecie przesyłać zamówienia na adres: marzena@kwiatyorientu.com. Kupując w księgarniach czy empiku wydacie na książkę  48 zł, a u wydawcy -po uprzednim dokonaniu przelewu na konto -  możecie ją mieć za 33 zł (+ 7 zł kosztów przesyłki)

Poza tym książka dostępną jest w sprzedaży internetowej:
Skąpiec.pl 
http://www.skapiec.pl/site/cat/1060/comp/495250#from42488  
Empik: 
http://www.empik.com/strach-ma-skosne-oczy-azjatyckie-kino-grozy-gonerski-krzysztof,prod59721264,ksiazka-p 
Allegro 
http://allegro.pl/listing.php/search?sg=0&string=strach+ma+sko%C5%9Bne+oczyhttp://allegro.pl/listing.php/search?sg=0&string=strach+ma+sko%C5%9Bne+oczy  

sobota, 5 lutego 2011

LATE BLOOMER (Osoi hito, Japonia, 2004)


He is a bad, bad man. You can sort of understand that.
/Roger Ebert, cytat z recenzji Late Bloomer/

O co chodzi?

Masakiyo Sumida jest mężczyzną cierpiącym z powodu rozległego porażenia mózgowego. Sumida może mówić jedynie z pomocą generatora mowy, po domu porusza się o własnych siłach, ale poza nim korzysta ze specjalnego wózka elektrycznego. W opiece nad niepełnosprawnym bohaterem pomaga sąsiadka, Fukanaga oraz zaprzyjaźniony z  nim Take, muzyk i solista hard core`owego bandu. Mimo poważnego upośledzenia Sumida lubi po imprezować, napić się piwa i nade wszystko pragnie mieć kobietę, która by pokochała i chciała z nim uprawiać seks. Niespodziewanie w jego domu zjawia się młoda studentka, Nobuko, która w ramach szkolnego projektu zgłasza się jako wolontariuszka, by pomagać niepełnosprawnym. Szybko zaprzyjaźnia się ze swym podopiecznym, ten zaś zakochuje się w dziewczynie. Kiedy Sumida orientuje się, że Nobuko spotyka się z Take i nigdy nie odwzajemni jego uczucia, złamuje się. Nie mogąc mieć tego czego pragnie, postanawia to zniszczyć. W okolicy zaczynają się mnożyć morderstwa przypadkowych osób a Take nagle znika.

Mur między nami

Go Shibata, niezależny reżyser i twórca autorskiego kina, w wywiadzie dla renomowanego portalu o japońskim kinie Midnight Eye, odpowiadając na pytanie o główny temat „Late Bloomer`a” stwierdził, że jego film opowiada o dystansie między nim a odtwórcą głównej roli, aktorem-amatorem Masakiyo Sumidą. Praca nad filmem trwała aż pięć lat, chociaż obraz Shibaty nie jest superprodukcją ani nie jest skomplikowany realizacyjnie. Tę pięć lat zajęło reżyserowi zrozumienie niepełnosprawnego odtwórcy i głównego bohatera „Late Bloomera”. Wspólna praca na planie filmu zbliżyła jego twórcę i najważniejszego aktora. Nauczyła Shibatę tolerancji, pozwoliła się pozbyć, bardzo przecież ludzkiego, lęku przed odmieńcami, pozwoliła poznać i zrozumieć świat osoby upośledzonej, która choć fizycznie ułomna, choć kontakt z nią był utrudniony, okazała się człowiekiem tak samo czującym i myślącym co zdrowy, „normalny” reżyser. Co więcej praca na planie z Masakiyo Sumidą stała się rodzajem terapii dla Shibaty, który dzięki niej wyszedł z alkoholowego uzależnienia. Można wręcz powiedzieć, że obaj przeszli długą drogę, od wzajemnej nieufności do przyjaźni. Tę zmianę odzwierciedla także fakt, iż w trakcie zdjęć do filmów Shibata zrezygnował ze scenariusza. Przyglądał się po prostu Sumidzie i temu co on zrobi i potem to filmował. W rezultacie scenariusz okazał się całkowicie bezużyteczny.

wtorek, 1 lutego 2011

BEDEVILLED (Kim-bok-nam Sal-in-sa-eui Jeon-ma, Korea Płd, 2010)


O co chodzi?

Hae –won jest młodą singielką, pracującą w banku. Nie wydaje się być zadowolona z własnego życia, na dodatek ostatnim czasy zostaje wplątana w sprawę kryminalną (była świadkiem ciężkiego pobicia) oraz pozostaje w konflikcie z jedną z koleżanek w pracy. Nic dziwnego, że szef odsyła Hae-won na urlop. Dziewczyna postanawia udać się w rodzinne strony babci, gdzie spędziła najlepsze chwile swego dzieciństwa. Babka mieszkała wraz z nielicznymi autochtonami na samotnej wyspie Mo-doo. Kiedy więc Hae-won pojawia się na miejscu, wszyscy żyją jej przyjazdem. Zwłaszcza jej przyjaciółka z dzieciństwa Bok-nam, która gości przybysza najlepiej jak potrafi. Wkrótce wychodzi na jaw, że jej przyjaciółka jest regularnie bita przez męża, Man-jonga, co noc gwałcona przez jego barta i traktowana przez pozostałych mieszkańców jak niewolnica. Co więcej Bok-nam nabiera podejrzeń, że Man-jong sypia z jej dziesięcioletnią córką, Yeon-hee. Jedyną nadzieję dla okrutnie traktowanej dziewczyny staje się Hae-won. Kiedy jednak okazuje się, że przyjaciółka nie ma zamiaru wtrącać się w sprawy mieszkańców wyspy, Bok-nam ucieka wraz z córką wyspy. Ucieczka kończy się tragedią – przypadkowo, z ręki męża Bok-nam ginie Yeon-hee. Tego ciosu dziewczyna nie jest już w stanie znieść. Pewnego razu chwyta za sierp i rozpoczyna krwawą krucjatę przeciwko wszystkim, którzy skrzywdzili ją i jej córkę.

Straszna prowincja

Wygląda na to, że Koreańczycy mają kompleks prowincji. Debiut Jang Cheol-so, znanego wcześniej z asystowania Kim Ki-dukowi przy jego filmach, pokazuje koreański zaścianek jako siedlisko zacofania i wszelkich możliwych patologii. I debiutant nie jest bynajmniej pierwszym twórcą w tak negatywnym świetle ukazującym koreańską prowincję. „Sisly 2km”, „Bloody Aria”, „Paradise Murder”, „Missing”, „Moss” – by wymienić tylko niektóre z długiej listy, to obrazy, które przedstawiają mieszkańców wiosek i miasteczek w sposób wysoce niekorzystny. Zbrodnie, gwałty, rodzinne patologie i oszustwa na wielką skalę – nikt z nas nie chciałby się znaleźć sam na sam z mieszkańcami prowincjonalnej Korei. Dlaczego filmowcy tak bardzo nie lubią swych rodaków ze wsi? Wydaje się, że tak naprawdę sympatię panów reżyserów nie mają tutaj żadnego znaczenia. Miejska społeczność jest znacznie bardziej rozwarstwiona i zatomizowana niż na prowincji. Podczas gdy w miastach trudno uniknąć coraz silniejszych wpływów globalizacji, tworzącej mało spójny kulturowy konglomerat, wiejskie społeczności znacznie lepiej opierają się zmianom, które niesie XXI w. Wiejskie społeczności są konserwatywne, bardziej przywiązane do tradycji, ale tym samym tworzą wspólnoty o jednorodnej, spójnej strukturze o wiele słabiej ulegającej zewnętrznym wpływom. Dlatego też na prowincjonalnych społecznościach znacznie lepiej jest prowadzić analizę społecznych zachowań niż na niejednorodnej społeczności wielkich miast. Inaczej mówiąc filmowcy tak często sięgają po rodzimy zaścianek, ponieważ można na nim zbudować czytelną, uniwersalną metaforę kolektywnego społeczeństwa.

Azjatyckie społeczeństwa, w przeciwieństwie do zachodnich, indywidualistycznych mają charakter kolektywny. Istota tej odmiany organizacji ludzkiej społeczności polega na tym iż interes jednostki porządkowany jest interesowi grupy, wspólnoty, społeczeństwa. Od jednostki wymaga się lojalności, służebności wobec ogółu w zamian zaś kolektyw roztacza opiekę nad jednostkami i zapewnia ochronę interesów. Charakterystyczne jest również, że w społeczeństwach zorientowanych kolektywnie ludzi traktuje się partykularnie - inaczej (lepiej) „swoich” a inaczej (gorzej) „obcych”. 

Dlaczego rozpisuje się na temat kolektywnego społeczeństwa? Ponieważ w „Bedevilled”  właściwym „czarny charakterem” jest wspólnota, a treścią filmu ( przynajmniej w znacznej części) konflikt miedzy jednostką a grupą, a dokładniej miedzy Bok-nam a mieszkańcami wyspy. Nie wiemy co jest źródłem konfliktu, bowiem zostajemy wprowadzeni w akcję, gdy on już trwa. Można się jednak domyślić, że u jego podstaw leży płeć bohaterki oraz jej młodość. Bok-nam jest jedyną młodą kobietą na wyspie, na dodatek jest kobietą z pozamałżeńskim dzieckiem. W azjatyckich społeczeństwa niezamężna kobieta z dzieckiem jest traktowana z wielką podejrzliwością i wrogością. A to dlatego, że wspólnota zorientowana kolektywnie ceni sobie rodzinę za szczególnie godną uznania wartość. Jeśli samotna kobieta rodzi dziecko, to w jawny sposób neguję tę wartość i wyłamuje się z systemu ustalonego przez kolektyw. Co prawda Bok-nam ma męża, ale nie jest on ojcem dziecka. Prawdopodobnie zmuszono ją do małżeństwa z Man-jongiem, lecz nawet ta okoliczność nie mogła zmienić faktu, że dziewczyna stała się „czarną owcą”, po prostu kimś obcym, „spoza grupy”. Sądzę również, że znaczenie ma to, że Bok-nam jest młodą, ładną kobietą. Wśród wielu konserwatywnych społeczności wciąż funkcjonuje przekonanie, ze kobiety z natury są grzeszne. Zatem szacunek dla kobiety to ryzykowne podejście, lepiej trzymać ją krótko, bo seksualne żądze łatwo mogą ją opętać. A ponadto kobieta jest fizycznie słaba, a zatem łatwo wymóc na niej uległość. I tak oto mamy odpowiedź na pytanie, dlaczego wszyscy mieszkańcy solidarnie traktowali Bok-nam gorzej niż zwierzę?

O krok od wielkości

Ale „Bedevilled” to także horror, choć ten pojawia się dopiero ok. trzydzieści minut przed końcem. W sieci możemy się natknąć nawet na określenie slasher, ale z tej odmiany kina grozy film Janga zachowuje tylko sporą dawkę brutalności oraz grupę osób systematycznie dziesiątkowana przez zabójcę (w tym przypadku – zabójczynię). „Bedeviiled” znacznie lepiej wpisuje się natomiast w schemat revenge movie, aczkolwiek – jak to często bywa z koreańskimi filmami grozy – jest on obficie wypełniony dramatem obyczajowym. Domieszka dramatu dobrze robi jednak filmowi, ponieważ historia, którą oglądamy jest autentycznie przejmująca. I gdy w końcu okrutnie poniewierana bohaterka bierze sprawiedliwość we własne ręce, oddychamy z ulgą. Krzywda, której doznała jest tak wielka, że jedyną sprawiedliwą formą odpłaty dla oprawców dziewczyny, może być ich śmierć. Niestety ta „horrorowa” część znajduje fatalne zwieńczenie w finałowym pojedynku miedzy bohaterkami. Ze zrozpaczonej, bliskiej szaleństwa Bok-nam przemienia się ona w finale w obłąkaną psychopatkę, której nawet liczne rany nie są w stanie powstrzymać. Szkoda, zwłaszcza, że odtwarzająca postać Bok-nam Seo Yeong-hie daje prawdziwy popis gry aktorskiej. Pozostaje wrażenie, że scenarzyści zepsuli pieczołowicie budowaną kreację aktorki krwawym, ale tanim i kiczowatym finałem.

Irytującą postacią zdaje się być natomiast Hae-won. Wyjątkowo antypatyczna, tchórzliwa egoistka, która potrafi się troszczyć tylko o siebie. Zastanawiałem się nawet, czy film nie byłby lepszy, gdy reżyser pozbył się jej wątku. Ale postać Hae-won jest potrzebna, ponieważ jej obecność w fabule podyktowana jest zasadą kontrastu. Wykształconą, elegancka, ‘miastowa” reprezentuje odmienną, miejską społeczność. Rzeczywiście, jest postacią odpychającą, ale taką ma być. Czytamy bowiem miedzy wierszami – Hae-won jest egoistką nieczułą na los innych, ponieważ ludzie w miastach tacy bywają. Miejska społeczność, jak pisałem wcześniej, jest rozbita, zatomizowana, a ludzie nauczyli się żyć dla siebie, w swoich zamkniętych światach. To sprawia, że zachowują się jak jednostki aspołeczne – są bierni wobec przemocy i toczy ich rak moralnej znieczulicy. W gruncie rzeczy ich życie to smutna wegetacja wypełniona pustką i przyzwoleniem na wszechobecne zło. Życie Hae-won odmieni się dopiero za sprawą Bok-nam, która dała dobry przykład, ponieważ miała odwagę przeciwstawić się złu (co sugerują końcowe sceny).

„Bedevilled” zebrał wiele pozytywnych opinii. Na festiwalu w Cannes cieszyły się sporą popularnością, bo też jest to bardzo przyzwoity „horror moralnego niepokoju”. A to rzadkość  we współczesnym kinie grozy, zadawalającym się dostarczaniem prymitywnej, bezrefleksyjnej rozrywki. Niestety słaby finał, rozwlekłość i kilka nielogiczności skutecznie odbiera szansę filmowi Janga na dzieło, którym mógł być. A mógł być filmem ocierającym się o wybitność, ostatecznie musi zadowolić się jedynie „solidnością”.

MOJA OCENA: 7,5/10

Więcej o BEDEVILLED


REALIZACJA
FABUŁA
DRUGIE DNO
Nie ma zaskoczenia – kolejna znakomita od strony realizacyjnej produkcja z Korei Płd.
Młoda i ładna kobieta wśród starych i brzydkich, czyli jak ciężkie życie ma „czarna owca” na koreańskim zaścianku. Ale nawet owca, doprowadzona do ostateczności, może porządnie pogryźć. Emocje w górnych rejestrach.
Miasto kontra wieś, a wynik remisowy, ponieważ  jedna  społeczność rozpada się a druga pogrąża w ciemnocie i fanatyzmie. Źle się dzieje w państwie koreańskim.